sobota, 6 lipca 2013

Rozdział 29 - Siła miłości

Kiedy Lara otworzyła oczy, znajdowała się już w swoim pokoju, we własnym łóżku. W kominku palił się ogień, a obok na stoliczku stało pełno maści, kremów i innych lekarstw.
- Ki diabeł? - Nie mogła pojąć kobieta i zerwała się z łóżka. Z przerażeniem stwierdziła, że miała na sobie tylko skąpe figi, a jej klatka piersiowa prawie cała obwiązana była bandażem. Lara narzuciła na siebie cienką, białą bluzkę na ramiączkach i założyła szlafrok, który wisiał na poręczy fotela. Zeszła na dół, czując się dziwnie słabo. No i ten ból po postrzale, szlag by to. Piekł jak diabli.
Zegar w holu wskazywał drugą w nocy. Lara omal nie siadła na zawał, bo przy wejściu do kuchni napotkała Zipa.
- Lara! - ucieszył się, widząc ją na nogach i uścisnął ją mocno.
- Zip, co tu się wyprawia do cholery? - Lara błądziła nieprzytomnie po ścianach, usiłując zebrać myśli. – Co, my rezydencję mamy też w Chinach czy jaki czort? - Próbowała dojść do siebie.
 - Nie, kochanie! - Zip wybuchnął śmiechem. - Już jesteś w swoim  domku w Surrey – wyjaśnił.
- Ale jeszcze przed chwilą byłam w Chinach - upierała się kobieta.
- Tak, byłaś, ale prywatne samoloty mają niezłego kopa i w trzy godzinki byliśmy już tu.
 Lara wytrzeszczyła oczy.

- Zabrałeś mnie do domu? - spytała.
- Tak. - Padła odpowiedź.
 - Nie, nie, tylko nie to! - Lara złapała się za głowę. - A Maykel tam został?!
- Tak.
 - Nie!!! - Lara osłabła momentalnie i upadła na ziemię, ku przerażeniu Zipa. - Jak mogłeś to zrobić?!! Zniszczyłeś mi życie, ty idioto!!! - krzyczała klęcząc i zasłaniając twarz rękami. - Miałam go przeprosić, wybaczyć, powiedzieć mu, że tak bardzo go... - tu Lara urwała, zdając sobie sprawę, że do nieodpowiedniej osoby kierowała te słowa. - A teraz on tutaj nigdy nie przyjedzie i nigdy mu tego nie powiem!!!
 Zip uśmiechnął się radośnie.
- A ja myślę, że przyjedzie i że mu to powiesz - powiedział tajemniczo i wziął Larę za rękę. - Chodź ze mną – rzekł i pomógł jej wstać. Skierował się z nią na górę w stronę biblioteki.
 - Zip? – spytała niepewnie Lara.
 - Spokojnie... Pozwoliłem sobie po prostu kogoś porwać. - Czarnoskóry stanął z Larą przed biblioteką. - Tylko mów cicho z łaski swojej, bo śpi! - przestrzegł i uśmiechnął się ciepło. Lara pełna złych przeczuć weszła do biblioteki i otworzyła usta z przerażenia. Otóż, na kanapie chrapał Winston, a obok niego z głową na jego kolanach spała mała, czarnowłosa dziewczynka.
- Jezus!!! - Lara złapała się za serce, łamiąc zakaz Zipa, że miała być cicho. - Jezu!!! Porwałeś Amelkę?! – krzyczała.
 - Tak - odparł Zip beztrosko. - Miałem okazję, bo Maykel włożył mi ją śpiącą do auta. I zrobiłem to tylko dla ciebie, Laro. - Zip ponownie uścisnął jej chłodną rękę. - Myślę, że ujrzymy tu pana Rouglasa w bardzo szybkim tempie. Jestem pewien, że może już jutro nas odwiedzi, by odebrać córkę. - Tak, Zip dowiedział się, że Amelka była córką Maykela.  - A wtedy… - Tu mężczyzna spoważniał na twarzy. - A wtedy powiesz mu co myślisz i mam nadzieję, że tym razem nie zmarnujesz tej szansy.
Lara stała przez chwilkę wzruszona.
- Dziękuję, naprawdę. - Pocałowała go w policzek i zniknęła mu z oczu, bojąc się, że zaraz się przy nim rozpłacze. Naprawdę ją wzruszyli, Lara tak bardzo kochała swoich przyjaciół i teraz miała wielki dowód na to, że oni też ją mocno kochali. Zatrzasnęła drzwi w swoim pokoju na górze.
Zip postanowił nie budzić dziecka ani staruszka, na puchatej kanapie i tak było im wygodnie. Powygaszał więc światła w całym domu i położył się spać. Zaczął już przysypiać, gdy usłyszał dźwięk silnika samochodu przed domem. Zerwał się i wyglądnął przez okno. No i któż wysiadał z auta razem ze swoją nieodłączną towarzyszką?
- Kuźwa, szybki jest - mruknął Zip i poleciał otworzyć drzwi Maykelowi i Cornelii, by nie dzwonili i nie narobili hałasu. - Cześć, nic nie mówcie, tylko wchodźcie - powitał ich. Maykel był blady i wyczerpany, to od razu rzucało się w oczy, a Cornelia to już spała na stojąco. - Marnie wyglądacie - przyznał więc Zip, a oni uśmiechnęli się lekko. - Wybaczcie, to był mój pomysł z dzieckiem.
 - Jest tutaj? - upewnił się Maykel.
- Pewnie, smacznie śpi, chodźcie! - Zip zaprowadził ich do biblioteki, gdzie Amelka zasnęła ze staruszkiem podczas czytania bajek.
Maykel bez słowa kucnął i mocno przytulił do siebie dziewczynkę, całując w czoło. Głaskał ją chwilę po główce, zastanawiając się, co robić.
- Nie warto jej budzić - odezwał się Zip. - Niech odpocznie i prześpi się tu do rana. Kolejna podróż samochodem może ją do reszty wyczerpać.
- Masz rację. - Maykel wstał i spojrzał na Zipa. - Jak myślisz... Powinienem? - Zawahał się.
- Powinieneś - odpowiedzieli jednocześnie Cornelia z Zipem.
- Jest na górze, w swoim pokoju - dodał czarnoskóry, uśmiechając się.
- Dzięki. - Rouglas cicho ruszył do drzwi. - Ale trzymajcie kciuki, abym po dwóch minutach nie wyleciał  stamtąd z hukiem.
 - Nie martw się, będzie dobrze - wsparła go Cornelia.
        Mężczyzna ruszył na górę po ciemnych schodach. Wahał się przed drzwiami pokoju Lary, ale po chwili cichutko zapukał. Nikt mu nie odpowiedział, więc wszedł do środka.

Tuż za tymi samymi drzwiami...

Cornelia i Zip ruszyli za Maykelem i ciekawsko przyłożyli uszy do drzwi. Czekali przez chwilę nasłuchując, aż w końcu odezwał się Zip:
- Zrobiło się jakoś dziwnie cicho... - Wyszeptał.
- Może rzucili się sobie w ramiona? – Domyślała się Cornelia.
 - Tak, to bardzo możliwe. - Przytaknął  Zip, a Cornelia uśmiechnęła się rozmarzona. - Aby poderżnąć sobie nawzajem gardła.

W pokoju Lary...

Dwójka za drzwiami nie domyśliła się, że powodem ciszy w pokoju Lary był fakt, że kobieta już po prostu spała w łóżku. Spodziewała się Maykela dopiero jutro, a że również była wyczerpana, więc zasnęła bez większych przeszkód. W pokoju było już ciemno, ogień dogasał na kominku, a okno było zasłonięte. Maykel znowu się zawahał, stojąc na środku pokoju, ale już po chwili uczucia wzięły nad nim górę - najciszej jak mógł przemierzył pokój i położył się obok Lary, uważając, by jej nie zbudzić.
Nie chciał, aby się obudziła, bo wiedział, co zechce mu powiedzieć. A on tak bardzo nie chciał tego ponownie słyszeć. Maykel nie mógł się pohamować i zaczął głaskać po ciemku jej włosy, wyobrażając sobie wyraz jej śpiącej twarzy. Tak bardzo przecież nie chciał jej krzywdzić, ale zrozumiał to, gdy już było za późno. Czy Lara zrozumie czy ponownie go odrzuci? Ta druga opcja była nie do wytrzymania, Maykel z westchnieniem bólu objął Larę i mocno przytulił do siebie, nie licząc się                                        z konsekwencjami. A konsekwencje tego czynu nastąpiły już za chwilę.
Mężczyzna zamarł, bo wiedział, że Lara się obudziła. Wiedział, że tak była, bo poczuł łaskotanie jej mrugających rzęs na swojej szyi.
Trwali tak przez chwilę w głębokiej ciszy. Maykel spodziewał się, co zaraz nastąpi: wśród wyzwisk i klątw z hukiem wyleci z jej łóżka, dostając jeszcze w gębę przy okazji.  Nie wiedział już, czy zacząć od przepraszania czy od tłumaczenia, dlatego wciąż milczał. A ręka Lary przejechała po jego ramieniu i skierowała się na twarz.
- Maykel - wyszeptała kobieta w ciemności, rozpoznając rysy twarzy.
- Laro... Tak bardzo cię przepraszam... Tak bardzo mi przykro, wierz mi, że zrobiłbym wszystko, aby... - Tu Lara przerwała mu, przyciskając swoje usta do niego. Obejmowała jego wargi swoimi ustami tak zachłannie, jakby się bała, że mężczyzna zaraz zniknie albo rozpłynie się w powietrzu.
Maykel spodziewał się wszystkiego, ale na pewno nie tak gorącego powitania. Mimowolnie objął jej talię, przyciskając mocniej do siebie. Po chwili, usłyszał cichutki jęk i Lara oderwała swoją twarz od niego.           Wstała, w ciemności przebiegła przez pokój i włączyła światło.
"Oho, teraz się zacznie” - przemknęło przez myśl Maykelowi. – „A jednak to była cisza przed burzą." Mylił się.
Lara z płonącymi oczami i policzkami przemierzyła pokój i usiadła na łóżku, przyciągając mężczyznę do siebie i obejmując jego szyję ramionami.
- Za co mnie przepraszasz, Maykel? - szepnęła, a gdy chciał odpowiedzieć, przyłożyła mu palec do ust. - Za to, że gdybyś nie zmyślił historyjki o zaginionym szefie, to byśmy się nie poznali? A może za to, że gdyby nie te poszukiwanie sztyletu, to bym cię nie pokochała? Co?
- Za to tylko, że musiałem cię okłamywać - odparł, patrząc jej w oczy. Uśmiechnęła się.
- W takim razie to ci wybaczam, ale i ty musisz wybaczyć mi to, co ci powiedziałam wcześniej. Wiesz dobrze, że wcale tak nie myślę.
- Spodziewałem się wszystkiego, ale na pewno nie takiego gorącego powitania. - Uśmiechnął się Maykel, powtarzając na głos swoje myśli. Lara uśmiechnęła się tajemniczo i przytuliła policzek w jego wnętrze dłoni. Westchnęła z ulgą i zerknęła na Maykela spod długich, ciemnych rzęs.
- Chcę widzieć, że to naprawdę ty… - Szepnęła, tłumacząc powód zapalenia światła w pokoju. - Chcę widzieć, kiedy będziesz to robił... - Przejechała palcem po jego twarzy. Jej wilgotne, lekko nabrzmiałe wargi już same w sobie błagały o pocałunek. Maykel przyciągnął ją więc do siebie, całując gorąco.
Obydwoje przestali myśleć o swoich problemach i kłopotach. W chwili obecnej świat dla nich przestał istnieć. Maykel chwilowo nie był pewny, gdzie kończy się jego ciało, a zaczyna jej. Błądził palcami po wypukłościach bioder Lary i ramion. Tulił ją do siebie coraz mocniej, jakby również upewniając się, że nie śni.
 Opadli na łóżko nie wypuszczając się z objęć ani na centymetr. Maykel zaspokajał ją długim, kojącym pocałunkiem, a potem powoli uniósł się na łokciach. Opuszkami palców błądził po jej policzkach, linii nosa i brody, jakby od nowa ucząc się rysów jej twarzy. Zsunął jej bluzkę z ramion, rozpoznając dłońmi upragnione kształty. Po chwili, na podłodze leżały ich porozrzucane ubrania.
Maykel przykrył ją swoim ciałem i przysiągłby, że ich serca biły tym samym rytmem - szybkim i niespokojnym. Objął kobietę mocno i schował twarz w jej włosach. Lara wyprężyła się i cichym pomrukiem zadowolenia przywitała ciepłe, zachłanne wargi, przesuwające się od piersi do brzucha, coraz niżej. Poczuła szorstkie policzki między udami, usta pieszczące ją coraz żarliwiej. Pocałunki Maykela parzyły, przyprawiały o zawrót głowy, oszałamiały.

A on wciąż pieścił ją powoli i ostrożnie, pamiętając, że kobieta wciąż miała świeżą ranę po postrzale, a trochę z tego względu, że chciał rozkoszować się tą chwilą jak najdłużej. Gładził ją delikatnie, pieścił ustami, coraz czulej, mniej zachłannie. Nie powstrzymywał jednak nieuniknionego: wszedł w nią delikatnie, ale Lara i tak krzyknęła cicho z rozkoszy. Z początku poruszali się wolno, rozmyślnie, jakby rozkoszując się pierwszym nasyceniem. Stopniowo przyspieszali i ponownie zwalniali, dając sobie i przeżywając narastającą rozkosz. Podobnie jak za pierwszym razem, Lara zacisnęła mu ręce na ramionach, prawie wbijając mu w skórę paznokcie i zaczęła szeptać jego imię jak modlitwę.

Gdy było po wszystkim, opadli obok siebie bez tchu, szczęśliwi i zaspokojeni. Leżeli przez chwilę, patrząc sobie w oczy i oddychając głęboko. A potem Maykel zrobił pierwszy krok: odgarnął kobiecie włosy z jej spoconej twarzy, pochylił się i wyszeptał te magiczne słowa, muskając wargami jej czoło:
- Kocham cię, Laro.
Nim Lara odszepnęła mu to samo, poczuła, że teraz dopiero zrozumiała znaczenie słów, jakimi są skrzydła wyrastające u ramion.

Jakiś czas wcześniej za tymi samymi drzwiami...

- U, la, la… - Zachichotała Cornelia, mocniej przyciskając ucho do drzwi. - Teraz to już poszli na maxa! - Wciąż się śmiała. Nie wiedząc czemu, szybko pogodziła się z faktem, że Rouglas wolał Larę. Tyle już lat tkwiła w tej samej sytuacji, ona bardzo go kochająca, a on jej nie, że przyzwyczaiła się do tego.
- No... Teraz to faktycznie, raj na ziemi. - Zip też się cicho śmiał.
- Ale wiesz co? Chyba nie powinniśmy. - Cornelia odsunęła się od drzwi. - To ich intymne sprawy...
- Pewnie, to trochę chamstwo stać tu i podsłuchiwać. - Zip objął jasnowłosą Cornelię ramieniem. – Chodź, jesteś zmęczona, może napijesz się czegoś gorącego przed snem?
- I to z miłą chęcią. Mam ochotę na kubek gorącego kakao, a potem gorąca kąpiel w Lary wannie!

CDN 

1 komentarz:

  1. ~gosia10
    Wysłany 26.08.2010 o 20:42

    Ty no ja nie mogę! xDTeraz znaleźli sobie wygodniejsze miejsce na ”ten teges”;PŚmiać mi się chciało jak Maykel sraczkował „wejść czy nie, wywali mnie na kopach” xDBoski rozdział..;) Tak jak wszystkie inne;)Zapewne w komentarzu do 30 rozdziału będziesz widzieć buźkę „;(” bo pewnie mi pocieknie łezka, że to koniec już ich przygody…(Przynajmniej w tej części;))Będę męczyć Cię z tą kontynuacją;) Jakbyś chciała pogadać (tak ogólnie) to mój nr. gg:7626437

    OdpowiedzUsuń