sobota, 6 lipca 2013

Rozdział 28 - "Nie chcę ponownie cierpieć "

Kolejna seria wystrzałów w niebo słyszalna jest już daleko. Po chwili poleciała w górę kolejna i do świstu wyrzucanych pocisków, dołączył się huk zepsutej, postrzelonej maszyny. Następnie rozległ się potężny łomot, jak gdyby walił się dom. Ale ten hałas był odgłosem helikoptera spadającego na ziemię z prędkością światła i roztrzaskującego się w drobny mak.
- Maykel! Maykel! - Do mężczyzny klęczącego obok zakrwawionego ciała kobiety podbiegła ekipa FBI. - Jezus Maria!!! - krzyknęli na widok Lary.
- Czy ona nie żyje?!! - spytał Will, śmiertelnie blady na twarzy.
Ale Maykel nie odpowiedział, bo wciąż oprócz patrzenia na ciało Lary, nie był zdolny do niczego.
 - Pomóżcie mi!! - zawołał więc Will unosząc Larę do góry i sprawdzając jej puls. - Żyje! Pomóżcie mi! - Ponowił apel i zdecydowanym ruchem  zdarł z Lary bluzkę.

Maykel poczuł ciepłe ramiona oplatające go i woń słodkich, kobiecych perfum obok siebie - to Cornelia chciała mu dodać trochę otuchy. Mężczyzna patrzył na niedelikatne ruchy Willa: zdzierał bluzkę z Lary paroma szarpnięciami, rozrywając przy tym jej ciało  i jeszcze gorzej pogłębiając ranę. Teraz mocował się ze stanikiem. I to trwało dłuższą chwilę, podczas której wnerwiony Will nie szczędził przekleństw pod adresem kobiecej bielizny. W końcu na pomoc wkroczyła Lilly.
- Odsuń się, idioto - warknęła i delikatnie wsunęła Larze ręce na plecy. Rozpięła stanik i rzuciła go obok na ziemię. Nawet nie wiedziała, jak bardzo Maykel był jej wdzięczny za ten gest. Chodziło przecież o uciekający czas.
Teraz Will nabrał jakiegoś płynu do wielkiej strzykawki i wbił kobiecie igłę w brzuch. Musiał natrafić akurat na mięsień, bo spowodował tym samym ból tak okropny, że Lara aż odzyskała na chwilę przytomność  i krzyknęła boleśnie. I w tym momencie w Maykela ponownie wstąpiły wszystkie siły. Odrzucił ręce Cornelii od siebie, wstał i wyszarpnął Willowi strzykawkę z ręki.
- Wynoście się stąd - warknął, dość niegrzecznie traktując swoją                ekipę, której w końcu tyle zawdzięczał. - I nawet się tu nie zbliżać. - Dodał zajadle. Ci, widząc wyraz jego twarzy i oczu postanowili nie ryzykować i spełnić rozkaz.
Gdy się oddalili, Maykel zabrał się do roboty.
Nie miał pojęcia ile trwał zabieg, ale znał się na rzeczy. Gdy skończył, kobieta dalej była nieprzytomna i wzrosła jej temperatura co najmniej do 38 stopni, ale nic nie zakłócało jej oddechu, który był głęboki  i równomierny. Maykel za to był wykończony. Zbyt dużo wrażeń jak na jeden dzień. Objął Larę i oparł głowę na jej obandażowanej piersi. Zasnął.

Gdy ponownie otworzył oczy, na dworze panował już mrok. Z przerażeniem przytomniejąc, położył Larze rękę na sercu. Biło. Biło mocno, lekko przyspieszonym tempem. Maykel uśmiechnął się z niewyobrażalną ulgą i przetarł swoje czoło. Nieopodal siedziała jego ekipa przy rozpalonym ognisku i zgodnie z jego wcześniejszym poleceniem, nie zbliżali się do nich. Tylko Zip siedział bliżej, sam, w zamyśleniu obserwując ranną i Maykela.
- Żyje - powiedział więc Maykel. Miał zachrypnięty głos. - I będzie żyła - dodał uspokajająco.
- Dziękuję - odpowiedział Zip i Maykel wiedział, że choć czarnoskóry powiedział tylko tyle, to zrozumiał go bez zbędnych wyjaśnień.
Nieopodal rozległy się obce głosy i zaczęła zbliżać się do nich jakaś grupa ludzi. Zajechały też jakieś wozy policyjne, a także telewizja. Maykel ściągnął z siebie koszulę i okrył nią Larę, sam zostając w białym podkoszulku. Nie życzył sobie, aby ktoś obcy patrzył ciekawsko na jej nagość, podczas gdy ona leżała tak bezbronnie na ziemi. I czuł, że ona też by tego nie chciała. Zerknął na Zipa.
- Musisz ją stąd zabrać - rzekł.
 - A ty nie chcesz... Ja myślałem... - motał się Zip.
 - To nie ma sensu. Ona mi nigdy nie wybaczy tego, że ją oszukiwałem. Im szybciej o niej zapomnę, tym lepiej. - Maykel wstał z klęczek. Był smutny, a ból wciąż spoglądał mu z oczu. - Zabierz ją do domu, Zip. Ona potrzebuje odpoczynku.
 - Ona potrzebuje ciebie, nie bądź głupi, zostań z nią! - Zip również            wstał. - Nie podejmuj pochopnie żadnych decyzji, przemyśl to jeszcze!
- Ja już właśnie przemyślałem. - Maykel oddychał głęboko. - Nie mogę przywiązywać się do żadnej kobiety. Nie chcę ponownie cierpieć. Cierpiałem już wystarczająco, gdy Marc odebrał mi Julię. Teraz o mały włos nie umarła przez niego Lara. - Rouglas ostatni raz rzucił na nią spojrzeniem pełnym troski. - I mam jeszcze Amelkę. Muszę ją chronić. Nie chcę stracić ich obydwu znów przez niego.
 - Maykel. - Zip położył mu zdrową rękę na ramieniu. - Marc nie żyje. Nasza ekipa, znaczy się twoja, zbombardowała pociskami jego samolot. Rozbili się nieopodal. Nic z nich nie zostało.
 Maykel nie odpowiedział, ale Zip wiedział, że to musiała być dla niego dobra wiadomość.
 - I jest coś jeszcze… Coś, co ocalało... - Czarnoskóry wyciągnął sztylet Xian i podał go Maykelowi.
Ten zawahał się przez chwilę i obrócił kilkakrotnie przedmiot w dłoniach. Następnie pokręcił głową i wcisnął go z powrotem Zipowi do rąk.
- To jest własność Lary. On należy do niej, oddaj go jej.
 - Maykel, słuchaj…
 - Zabierz ją do domu, Zip. Będzie ci za to wdzięczna - powiedział tylko i wolnym krokiem ruszył do swojej ekipy przy ognisku. Zip stał przez chwilę w miejscu, wypatrując Cornelii. Może powinien się z nią pożegnać? Dostrzegł ją w końcu: wyczerpana dziewczyna spała na kocu, a facet imieniem Sven, którego Zip nie znał zbyt dobrze, głaskał ją po ramieniu. Nie było sensu jej budzić. Zip podniósł Larę na ręce i zniknął w ciemnościach.

CDN


To chyba najkrótszy z moich rozdziałów, ale potraktujcie go jako rozgrzewkę przed dwoma ostatnimi i nieco dłuższymi, które opublikuję już wkrótce;-) 

4 komentarze:

  1. Wysłany 26.08.2010 o 06:28 | W odpowiedzi na ~gosia10.

    Dziękuję Ci bardzo, że tak uważasz;-** No a pomysłu z kontynuacją nie odrzucam, na pewno o tym pomyśle;-*

    OdpowiedzUsuń
  2. ~gosia10
    Wysłany 26.08.2010 o 00:02 | W odpowiedzi na ~Pati-Ann.

    1. To opowiadanie się już przyjęło tylko nikomu się nie chce komentować;P (Jak wezmę bata to zaczniecie komentować wy cholery xD)2. Co jak co ale masz już prawie tysiąc wejść a według mnie komentarze się trochę mniej liczą chyba, że są w nich zawarte wskazówki jakie błędy poprawiać itp. 3. Ja tam nie jestem od poprawiania kogoś, szczególnie gdy ten ktoś pisze znacznie lepiej ode mnie dlatego wole raczej komentować akcję;)JA CHCĘ KONTYNUACJĘ!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Wysłany 25.08.2010 o 19:42 | W odpowiedzi na ~gosia10.

    Taaa…kontynuację powiadasz?;-* Hmm…a właściwie, dlaczego by nie? O ile to opowiadanie się przyjmie, to i wymyśli się coś dalszego;-) W zasadzie to już mam w główce pewien zarys na fabułę, ale to już później z tym;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. ~gosia10
    Wysłany 25.08.2010 o 19:27

    Taaa… Lara do niego wróciła, została postrzelona a ten jej się tak odwdzięcza? Zostawiając ją Ziperskiemu?Chociaż w sumie to uratował ją.Dzięki niemu żyje…No ale… Czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały (i kontynuację;))

    OdpowiedzUsuń