Kurtis Trent przepychał się przez tłumy ludzi, by znaleźć sobie
odpowiednią miejscówę na sali balowej. Znalazł ją w zacisznym kącie, gdzie do tej pory nie
było nikogo. Kurtis oparł się o stół i patrzył, jak teraz
przechodziło obok niego rozchichotane towarzystwo i stanęło obok.
Wśród gromadki osób, znajdowała się cudna blondynka o długich, kręconych włosach.
Miała na sobie szałową, zieloną sukienkę, mocno opinającą jej
kobiece kształty, które przyprawiały o zawrót głowy chyba każdego
mężczyznę. Niestety, była już zajęta - jakiś jasnowłosy facet obejmował jej
talię od tyłu.
Obok niej stała starsza, lecz równie seksowna kobieta, w równie
seksownej, czarnej sukience. Mimo średniego wieku, rudowłosej niejedna
nastolatka mogłaby pozazdrościć figury. Kobieta była wysoka, szczupła o krągłych kształtach. Niestety,
również była zajęta - jakiś roześmiany facet trzymał ją za rękę.
Kurtis
westchnął, bo stwierdził, że wszystkie ładne kobiety były już zajęte na tym przyjęciu.
Jego wzrok ponownie spoczął na roześmianym towarzystwie i chwilowo pan Trent
się ucieszył - bowiem w tej grupce stojących obok osób, stał mężczyzna, nie
mający partnerki. Był sam, tak jak on. Kurtis zdziwił się lekko i przyglądnął
facetowi.
Mężczyzna miał kruczoczarne włosy postawione na żel i wesołe, uwodzicielskie
spojrzenie. Trzymał się luźno, nawet w garniturze. O ile Kurtis mógł wyrazić
swą opinie o mężczyźnie, to zauważył, że ten posiadał naprawdę dar do cudownego
uśmiechania się. Ten uroczy uśmiech przyciągał do niego wzrok wielu kobiet. W
ogóle większość płci żeńskiej oglądało się za tym facetem. Nawet ta ładna
blondyna w zielonej kiecce non stop robiła do niego słodkie oczka.
Dlaczego więc stał sam? Czyżby czuł się niedowartościowany? Niemożliwe. A
może, tak jak Kurtis, miał w sercu inną kobietę, taką, która już dawno o nim
zapomniała, a on ją wciąż kochał? Może z tej racji nie zaprosił na bal innej,
tak jak właśnie zrobił to Trent?
Już po chwili Kurtis poznał odpowiedź na dręczące go pytania.
Zaczęło się od tego, że odwrócił wzrok, by przyglądnąć się tańczącym parom na parkiecie. Trwało to dłuższą chwilę. Gdy Trent ponownie spojrzał na towarzystwo przed sobą, czarnowłosego mężczyzny już przy nich nie było. Za to blondynka z rudą, roześmiane od ucha do ucha, pokazywały coś swoim facetom, wskazując na wejście główne. Kurtis zaciekawiony ich reakcją, również spojrzał w tamtą stronę. I w tym momencie... zamarł.
Zaczęło się od tego, że odwrócił wzrok, by przyglądnąć się tańczącym parom na parkiecie. Trwało to dłuższą chwilę. Gdy Trent ponownie spojrzał na towarzystwo przed sobą, czarnowłosego mężczyzny już przy nich nie było. Za to blondynka z rudą, roześmiane od ucha do ucha, pokazywały coś swoim facetom, wskazując na wejście główne. Kurtis zaciekawiony ich reakcją, również spojrzał w tamtą stronę. I w tym momencie... zamarł.
Nogi weszły mu w ziemię, odmawiając posłuszeństwa. Serce również stanęło
na chwilę. Zaczął oddychać szybciej, patrząc przed siebie z niedowierzaniem.
Zapragnął wyjść z sali na widok tego, co zobaczył. A cóż takiego ujrzał pan
Trent?
Głównie skupił się na kobiecie,
która z gracją szła po schodach, by stanąć na ostatnim ich stopniu. Miała
długie, lśniąco brązowe włosy. Obecnie całe w lokach opadały kaskadą na jej
plecy i ramiona. Podpinał je z tyłu mały, srebrny diademik, ale to Kurtis
zobaczył dopiero później. Na sobie miała złotą sukienkę, w stylu tych dwóch
bab, które Trent obserwował przed chwilą. Sukienka ta, ciasno opinała jędrne
pośladki kobiety, piersi i brzuch. Wiązana była na szyi, z wciętym głęboko
dekoltem i pozostawiała też całkowicie nagie plecy. Długością również nie
grzeszyła. Na idealnie kształtnych, prostych nogach znajdowały się wysokie szpilki, także w złotym
odcieniu. W późniejszym czasie, Kurtis zobaczył także nienaganny makijaż na
twarzy oraz spostrzegł, że sukienka idealnie podkreślała kolor włosów i barwę
oczu tej kobiety.
Lara
Croft. Cudowna kobieta. Jego kobieta. Kurtis zdał sobie sprawę, że to on miał do niej największe
prawo, on jako mężczyzna pierwszy ją zauważył i pokochał. Ale co tu robiła?!
Przecież to bal dla policjantów, detektywów, agentów, żołnierzy. On jako były
legionista również otrzymał zaproszenie. Przyszedł sam, bo przez wzgląd na Larę,
nie był w stanie poprosić o towarzystwo inną kobietę. A teraz, niespodziewanie zjawiła się tu ona,
piękna jak z jego sennych marzeń, ale nie mara, lecz kobieta z krwi i kości!
I
w tym właśnie momencie, Kurtis dostrzegł tego czarnowłosego mężczyznę, którego
zniknięcie zainteresowało go przed chwilą.
Mężczyzna ten stał na dole. Czekał na kobietę. Na jego kobietę. Gdy zeszła na dół, Kurtis widział, jak uśmiechają się do siebie. Po chwili zobaczył więcej, od czego zapragnął umrzeć: ten mężczyzna pocałował Larę w usta, a następnie obejmując w pasie ramieniem, poprowadził demonstracyjnie dookoła sali. Kurt tak bardzo chciał tego nie widzieć, lecz nie był w stanie oderwać oczu od spacerującej pary. Zmienił miejsce, bardziej cofając się do ściany. Nie chciał, by kobieta go zauważyła. Para dochodziła już do połowy robionego ronda. Po chwili, wciąż demonstracyjnie się obejmując, przeszli koło Kurtisa i stanęli przy towarzystwie tych dwóch kobiet ze swoimi facetami, których Trent wcześniej podglądał. W owym towarzystwie już wcześniej było gwarnie i wesoło, a teraz było jeszcze bardziej.
Mężczyzna ten stał na dole. Czekał na kobietę. Na jego kobietę. Gdy zeszła na dół, Kurtis widział, jak uśmiechają się do siebie. Po chwili zobaczył więcej, od czego zapragnął umrzeć: ten mężczyzna pocałował Larę w usta, a następnie obejmując w pasie ramieniem, poprowadził demonstracyjnie dookoła sali. Kurt tak bardzo chciał tego nie widzieć, lecz nie był w stanie oderwać oczu od spacerującej pary. Zmienił miejsce, bardziej cofając się do ściany. Nie chciał, by kobieta go zauważyła. Para dochodziła już do połowy robionego ronda. Po chwili, wciąż demonstracyjnie się obejmując, przeszli koło Kurtisa i stanęli przy towarzystwie tych dwóch kobiet ze swoimi facetami, których Trent wcześniej podglądał. W owym towarzystwie już wcześniej było gwarnie i wesoło, a teraz było jeszcze bardziej.
- Lara! - Ruda i blondyna radośnie ściskały
się z Larą, a faceci ponowili ich ruchy.
- Lilly, chyba cię rzucę! - Wołał facet, który
trzymał rudą za rękę, patrząc się na Larę.
Ogólny wybuch śmiechu.
- Chcesz
rozwodu?! - odkrzyknęła ta ruda, którą nazwał Lilly i wszyscy zaśmiali się
jeszcze głośniej.
- Przykro mi Rob, ona jest już zajęta! -
Czarnowłosy mężczyzna ponownie objął Larę w talii, jakby była jego własnością.
„Skurwiel”- pomyślał sobie Kurtis. Zabiłby faceta na miejscu za ten gest.
A ona?!! Trentowi skoczyło ciśnienie: Lara tuliła się do niego prawym biodrem i
ramieniem!
- Jest
zazdrosny! - krzyknęła radośnie blondynka, trącając Larę poufale łokciem. Widać
było, że wszyscy się tu dobrze znali.
- Spróbowałby nie być! - odpowiedziała Lara z tym samym śmiechem, z tą samą radością co towarzystwo. Zanosząc się wesołym śmiechem, ekipa zniknęła Kurtisowi z oczu.
- Spróbowałby nie być! - odpowiedziała Lara z tym samym śmiechem, z tą samą radością co towarzystwo. Zanosząc się wesołym śmiechem, ekipa zniknęła Kurtisowi z oczu.
Trent był na skraju załamania nerwowego. Usiadł za stołem i schował twarz w
dłoniach. Lara. Jego piękna Lara. Czy widział ją kiedyś śmiejącą się na cały
głos tak radośnie? I ten strój... taki odważny i zmysłowy. I ten mężczyzna!
Cały czas ją obejmował, a nawet pocałował ją wcześniej na schodach! Kurtis bał
się pomyśleć, co jeszcze ujrzy dzisiejszej nocy.
A ujrzał wiele, bo postanowił mimo bólu w sercu podglądać cały czas ową elitę.
CDN
A ujrzał wiele, bo postanowił mimo bólu w sercu podglądać cały czas ową elitę.
CDN
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz