sobota, 6 lipca 2013

Rozdział 14 - Bal oczami Lary

Lara weszła na salę balową emanując radością i pewnością siebie. Czuła się nadziemsko kobieca, widząc na sobie zafascynowany wzrok mężczyzn. Ale dzisiaj zależało jej tylko na jednym z nich. Na tym, który teraz odłączył się od towarzystwa i stanął na dole, czekając na nią.

Uśmiechnęła się do niego już ze szczytu schodów, a on odwzajemnił uśmiech pełen uczuć, ciepły, słodki, który tak bardzo na nią działał.
Lara schodziła ze schodów powoli, dając mu czas do fascynacji swoją osobą. Chciała, by dzisiaj ją podziwiał. Chciała, by jego wzrok błądził po jej ciele pożądliwie i obiecująco. Stanęła na ostatnim schodku zatapiając się w jego kryształowo-niebieskich oczach, w których widziała i niebo i księżyc i gwiazdy. Uśmiechnął się ponownie.
- Scena jak z "Titanica"? - spytał, delikatnie ujmując jej dłoń.
Zaśmiała się i spoglądnęła na tłumy ludzi oraz na salę.
- Cały czas czuję się jak na "Titanicu" - odparła.
- To poczujesz się jeszcze bardziej - rzekł tajemniczo i pomógł jej zejść z ostatniego stopnia. - Wersja Leonarda Di Caprio – powiedział, całując ją delikatnie w rękę. - I moja. - Dodał z wesołymi ognikami w oczach. Pochylił się i kładąc jej rękę na biodrze, zmysłowo pocałował ją w usta. Lekko, jeden raz. Pocałunek ten był tylko zapowiedzią prawdziwej  zabawy, słodką obietnicą na dużo więcej.
Lara stwierdziła, że był to niezły początek i chyba ta impreza okaże się najlepszą z tych wszystkich imprez, na jakich była w całym swoim życiu. Nienawidziła przyjęć, zwykle bywała na nich tylko z przymusu. Teraz, wciąż czując smak warg Maykela na swoich ustach, Lara z radością pozwoliła objąć się mężczyźnie i poprowadzić na salę. Rozkoszowała się dotykiem jego ręki na swych nagich plecach.
 Szczęśliwa, spacerowała z nim przez salę, odpowiadając znajomym na powitania. Na końcu drogi, ujrzała Cornelię ze Svenem i Lilly z Robem. Tak jak myślała, wszyscy wyglądali cudownie i byli w doskonałych humorach.
- Lara! - Lilly z Cornelią rzuciły się w jej objęcia, a po chwili uścisnęli ją panowie.
- Lilly, chyba cię rzucę! - zawołał Rob, patrząc się na Larę wesoło.
Wszyscy zgodnie ryknęli śmiechem.

- Chcesz rozwodu?! - odkrzyknęła mu Lilly, udając oburzoną.
- Przykro mi Rob, ona jest już zajęta! - odpowiedział mu Maykel i ponownie objął Larę ramieniem w talii. Kobieta poczuła ulgę, czując znów jego ciepłą dłoń. Tęskniła już za jego dotykiem, gdy puścił ją na chwilkę, by przywitała się z towarzystwem.
- Jest zazdrosny! – Zaczęła śmiać się Cornelia i trąciła Larę w łokieć.
- Spróbowałby nie być! - odpowiedziała jej kobieta, również się śmiejąc. Jeszcze mocniej przylgnęła do boku Maykela, czując i jego mocniejszy uścisk. Wciąż się śmiejąc, oddalili się do stolika.
- Nie ma co, trzeba się napić! - podsumował Rob, polewając wszystkim.
- Startujemy od grzecznego drineczka, ale potem idziemy na całość, no nie?! - śmiała się Cornelia.
 - Oczywiście! - odpowiedzieli jej wszyscy obecni.
Maykel wciąż nie ściągał ręki z Lary talii. Lara czuła się z tym wspaniale, co raz przechylała się do niebieskookiego mężczyzny, by mu coś powiedzieć bądź przytulić się mocniej. Maykel przesuwał wtedy rękę na jej ramię i czule ją głaskał.
 Wypili drinka 10 minut temu, a Rob ku uciesze innych już wstał  i zaczął polewać drugą kolejkę.
- No, nie odmówię - oznajmiła Lara, gdy rozbawiony, rozweselony mężczyzna podał jej kieliszek.
- Ja też nie - zachichotała Lilly.
        Wszyscy wypili. Maykel oparł się do tyłu, gadając ze Svenem, a Lara pochyliła się do przodu, zajęta rozmową z dziewczynami. Czarnowłosy przyłożył Larze rękę do pleców, gładząc ją pieszczotliwie z góry na dół. Po chwili, pochylił się do niej i kobieta poczuła jego ciepłe wargi tuż koło swojego ucha.
 - Wiesz chociaż, jak seksownie dzisiaj wyglądasz? - zamruczał.
Radosny dreszcz przeszedł jej ciało.
- Nie wiem – odszepnęła. - A jak bardzo? - Droczyła się.
- No bardzo, bardzo... - Przesuwał ustami po jej szyi. Jego ręka znów obejmowała ją w pasie. W tym momencie, Lara uniosła głowę, przytulając się od tyłu do ciała Maykela, lecz to, co ujrzała przed sobą, spowodowało, że znieruchomiała na chwilę.
 - Co się stało? - zauważył jej zmianę Maykel.
- Nic... - Lara dalej nieufnie patrzyła przed siebie. To był sen? Przewidziało jej się? Mogłaby przysiąc, że w tłumie ludzi ujrzała przemykającą sylwetkę Trenta. Trent tutaj?! Tylko tego by jej teraz brakowało do pełni szczęścia! Tylko tego by jej brakowało, by widział ją tutaj, jak tuliła się do Maykela Rouglasa. Cudownie po prostu! Ale Trent tutaj? Niemożliwe! Zresztą, jakby tutaj był, to chyba by się przyszedł z nią przywitać, chociażby po to, by zepsuć jej humor na imprezie. Jeśli nie przyszedł, to znaczyło, że go tutaj nie mogło być. Przewidziało jej się. A jeśli jednak jest i chamsko się ukrywa, to pożałuje. Zobaczy, jak Lara Croft potrafi się świetnie bawić na tego typu imprezach. Kobieta mocniej przytuliła się do Maykela.
- Rob, dawaj trzecią kolejkę - powiedział Sven, głaskając po ramieniu Cornelię.

Propozycja się przyjęła i każdy wypił trzeci kieliszek. Zaczynało być coraz weselej. Lara czuła, jak alkohol wypełnił gorącem jej wnętrze i coraz bardziej pobudzał zmysły. Stała się śmielsza, podobnie jak Maykel. Tulili się do siebie coraz mocniej. I nie tylko oni: Rob z Lilly i Sven z Cornelią zachowywali się tak samo. Wszystkim zaczęło być trudno trzymać ręce przy sobie.
Lara założyła nogę na nogę i przechylając się na prawo, przytuliła głowę do ramienia Maykela, a lewą ręką objęła go w pasie. Coraz częściej dotykała guzików jego koszuli albo kładła rękę na jego torsie. Rozmawiali o jakiś błahych sprawach. On całował ją we włosy, w czoło, w policzek. Głaskał obejmującą ręką. Coraz częściej mówił Larze komplementy, od których szumiało jej w głowie, bardziej niż od alkoholu.

Kelnerzy przynieśli im zamówione dania. Podczas jedzenia, doszedł czwarty kieliszek alkoholu. Lara z przerażeniem stwierdziła, że śmiała się coraz częściej bez konkretnego powodu, a czasami w ogóle bez powodu.
Teraz na przykład popatrzyły na siebie z Cornelią i to wystarczyło, by zaniosły się głośnym chichotem, jak dwie wariatki.
- Co jest, kochanie? - Maykel objął ją dwoma ramionami i popatrzył wesoło w jej oczy.
- Nie wiem, śmiać mi się chce – odparła mało inteligentnie, nie mogąc powstrzymać bezsensownego rżenia.
        Po chwili, Rob zarzucił jakimś marnym kawałem, ale to wystarczyło, by całe towarzystwo zaniosło się histerycznym śmiechem. Cornelia omal nie udławiła się piciem. Lara odchyliła się do tyłu, śmiejąc się już na cały głos. Boże, nigdy się tak dobrze nie bawiła! W Maykela towarzystwie czuła się nie tylko nadziemsko kobieca, ale też nadziemsko dobrze się bawiła.
 - Idziemy tańczyć - zawyrokował Sven.
 - O właśnie - podjął Maykel. - Nie możemy tu wiecznie siedzieć i chlać!
- Możemy - zapewniła go Lilly, biorąc wódkę do rąk. - No Lara, chluśniem bo uśniem, nie?
 -  Oczywiście! - Croft podstawiła kieliszek. Wypiły ze śmiechem przed i po wypiciu.
- Ej, wypiłyście poza kolejką! - wrzasnął Rob. - Wypadacie z gry!
- Jakiej gry?!
 Rob zastanowił się.
- No, nie wiem jakiej, ale pewnie jakaś była, nie?! - odpowiedział po chwili.
Znowu śmiech, Maykel przytulił Larę do siebie.
- Idziemy tańczyć - ponowił apel Sven.
- No chodź, złotko, chodź, bo dostaniesz pypcia - chichrała się Cornelia i pociągnęła Svena za sobą na parkiet. Była już nieźle podpita. Zresztą - jak całe towarzystwo.

- My też idziemy! - Rob pociągnął za rękę swoją rudowłosą żonę.
- Ja kochanie nie umiem ani nie lubię tańczyć - powiedziała Lara do Maykela. - Ale chętnie się do ciebie przytulę, dlatego pójdę!
- Cieszę się, że to dla mnie robisz! – Maykel, trzymając Larę za rękę wkroczył na parkiet.
 - To jak? - zapytała Lara, gdy już znaleźli się na środku, pośród tańczących par. Obok nich tak samo nieudolnie próbowali tańczyć Lilly  z Robem. Cornelii ze Svenem jakoś szło.
 - No… Yy... Najpierw musisz mi położyć rękę na ramieniu - tłumaczył Maykel.
Oczy Lary zapłonęły niczym dwie gwiazdki.
 - A dwie mogę? - zapytała Maykela, kładąc obie dłonie na jego ramionach i przysuwając się blisko. Bardzo blisko.
 - Możesz – zgodził się Maykel, kładąc swoje ręce na jej biodrach. Ich usta prawie się dotykały. Próbowali kołysać się miarowo, ale nie dało się tak w rytm szybkiej piosenki, którą obecnie grał zespół. Więcej było śmiechu niż tańczenia.
 - Do diabła!!! - wrzasnął Rob na całą salę. Podszedł do zespołu na scenie  i zawołał do nich: - Dosyć tego srania w banię, zarzućcie jakąś przytulanką, kołysanką, szlag wie czym!!! No przecież przy tym pitoleniu to się tańczyć nie da!!!
        Lara, Maykel, Sven, Cornelia i Lilly wybuchnęli śmiechem.
- Ale wiocha, ja się do tego człowieka nie przyznaję! – Roześmiana Lilly ukryła swoją twarz w dłoniach.
Członkowie zespołu mieli najwyraźniej dobry humor, ze śmiechem  przestali grać, a po chwili zarzucili wolną, miarową piosenką. Uszczęśliwione pary na sali złączyły się w uściskach na parkiecie.
- No, teraz nam wychodzi - mruknęła zadowolona Lara. Przytuliła twarz do szyi Maykela.
 Po paru odtańczonych piosenkach, zmęczone i uśmiechnięte towarzystwo będąc w wyśmienitych humorach, powróciło do stolika. Kobiety wyszły do toalety, a gdy wróciły, czekała na nie niespodzianka. Otóż, ich partnerzy odsunęli stolik od wygodnych sof, na których siedzieli  i dosunęli krzesła. Lecz krzeseł było tylko trzy. Panowie ze zwycięskimi uśmiechami już się na nich rozsiedli.
- A my gdzie będziemy siedzieć? - zapytała trafnie, lecz głupawo i naiwnie Cornelia.
Maykel, celując w Larę swym ujmującym uśmieszkiem, wskazał na swoje kolana.
- Chodź – zaprosił.
Larze nie trzeba było większej zachęty. Przemierzając dzielącą ich odległość, kobieta lekko usiadła mężczyźnie na kolanach. Pozostała dwójka, też ochoczo zajęła swoje miejsca na kolanach partnerów.
- I o to właśnie chodziło - mruknął Maykel, wtulając twarz w Lary włosy  i przytulając ją mocno do siebie.
 I tak minęła reszta wieczoru. Na tańcach, śmiechach i... jeszcze kilku kolejkach.
Pięć godzin później...
- Kochanie, podaj mi rękę - poprosił Maykel. On już zszedł po schodach na dół, teraz kolej na Larę.
- Dobrze, kochanie – zgodziła się brązowowłosa kobieta w złotej sukience  i wyciągnęła rękę przed siebie. Jednak nogi jej na to nie pozwoliły, archeolożka zahaczyła wysoką szpilką o listwę od schodów i zatoczyłaby się do przodu, gdyby jej Maykel nie przytrzymał. Wybuchła wtedy histerycznym, nieopanowanym śmiechem.
- Jesteś pijana - stwierdził mężczyzna wesoło. Zapomniał, że sam był w nie lepszym stanie.
- Tak? Hi, hi, hi, hi... - Lara usiłowała ustać na nogach. Po chwili jej się to udało. - Oczywiście, że jestem pijana! – zawołała. - W końcu to Rob wydzielał nam kolejki, a Lilly polewała mi na boku! Ha, ha, ha!
- Ty pewnie nawet nie wiedziałeś! - zawrzasnęła Lilly, wychodząc z resztą towarzystwa z budynku.
 - Czego nie wiedziałem?!
- Że polewałam jej na boku! - kwiczała ze śmiechu Lilly.
- Dobra, dupa z tym! - krzyknął Sven. - Idziemy do auta, trzeba wracać do domu! Co wy sobie kurna myślicie w ogóle?! Że co, że nocką będziem do domu wracać?!
- A co, matka cię zleje?!- zachichotał Rob.
- On ma rację! - zawołała Lara. - Trzeba wrócić jak porządni ludzie do domu przed dwunastą w nocy!
Maykel popatrzył sceptycznie na zegarek, a potem znów na Larę.
- Kochanie, jest dziesięć po trzeciej - poinformował.
- W nocy?! - Brązowowłosa nie mogła w to uwierzyć.
- Ale dostanę od matki w dupę!!! – parsknęła śmiechem Lilly.

Wszyscy roześmiali się i całe pijane towarzystwo raźno ruszyło przed siebie z Larą Croft i Maykelem Rouglasem na czele.
CDN


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz