sobota, 6 lipca 2013

Rozdział 3 - "Mogłaby o, robić tipsy albo włosy układać"

Maykel odłożył słuchawkę, zadowolony.
- Nie ma to, jak się dogadać - mruknął i wszedł do drugiego pomieszczenia. - Poszło zadziwiająco łatwo - poinformował osobę siedzącą za biurkiem.
Była to śliczna blondynka, skupiona na malowaniu paznokci u prawej ręki. Kolor lakieru był zabójczo czerwony. Zerknęła na Maykela zza kurtyny wymalowanych rzęs:
- Zgodziła się? - spytała z nadzieją.
- No baa. - Maykel podszedł do stolika, przy którym siedziała blondynka. - Nie miała żadnego "ale". Powiedziała nawet… - Tu Maykel zarechotał złośliwie. - Że z chęcią się tym zajmie.
- Nie gadaj! - Blondynka zaczęła chichotać, powracając do swoich paznokci. – Ale łach z niej!
Maykel przechylił się przez stół, zerkając na włączonego laptopa i całując przy okazji blondynkę w czoło.
- Mamy ją w garści – odpowiedział. - A tak przy okazji, znalazłaś mi te dane o tym sztylecie? Warto, abym cokolwiek o nim wiedział. Cornelia, ja do ciebie mówię.
- Nie miałam kiedy. - Cornelia cmoknęła z niezadowoleniem, bo źle pomalowała paznokcia. - Mam ważniejsze zajęcia – dodała, zakręcając buteleczkę z lakierem.
- Faktycznie - skwitował Maykel, widząc to. - Zapomniałem.
Udał się zrobić kawę, znikając tym samym na chwilę w osobnym pomieszczeniu za drzwiami.
- Ale wolałem, gdy ktoś robił ci tipsy!- rzucił do Cornelii. - Poświęcałaś światu więcej uwagi!
- Nie mogę zrobić tipsów! - odkrzyknęła boleśnie jasnowłosa. - Mam strasznie poniszczone swoje paznokcie i muszę je trochę podregenerować.  Jutro sobie zrobię tipsy, dzisiaj jeszcze nie mogę.
- Do jutra się zregenerują? – zwątpił Maykel, siadając obok z kawą.
- Nie wiem. - Cornelia wzruszyła ramionami. – Powinny. -  Teraz zaczęła dmuchać w paznokcie, by szybciej wyschły. - A wiesz co? – zagadnęła Maykela wesoło. - Że tej kobiecie się chce tak latać po tych grobowcach, po tych cholernych dżunglach jakichś, wśród dzikich zwierzaków, nie? I co z tego ma? Czasem odnajdzie jakiegoś śmiecia, czasem nie, a tak naraża swoje życie! To jakieś chore, nie?
- He, He, te śmieci kosztują, słoneczko. Taka jest jej praca. Zobaczysz, jak ma chatę urządzoną, to ci szczęka opadnie. I tak:  znajdzie śmiecia, zapłacą jej jeszcze za to i tak w kółko.
- Ale robota jest do dupy! Mogłaby o, tipsy robić albo włosy układać, to by była praca dla kobiety… - Cornelia poprawiła lekko swoją idealną fryzurę. – Też bym się tym mogła zająć w zasadzie… Nieważne. Ale archeologia? Jakieś babranie się w bagnach, wśród robactwa, a tfu, szlag by to. Dziwię się, że jej się tak chce.
- To prawda. - Maykel upił łyk kawy.
- Ty wiesz co? - Cornelia wytrzeszczyła swe błękitne ślepka. - Ona musi być okropnie brzydką kobietą!
Maykel się roześmiał.
- Dlaczego? - spytał.
- He, he, he, bo której kobiecie chciałoby się grzebać w ruinach? Na pewno nie ładnej! Mayke, ona musi być brzydka, gruba i do tego pryszczata! I to tłumaczy wybór jej zawodu: skakanie po drzewach w dżungli! - Cornelia rechotała złośliwie. - Ze swoim potwornym wyglądem pewnie nigdzie indziej pracy dostać nie mogła!
- Ciekawy tok rozumowania. - Śmiał się Maykel. - Ale dla mnie, to jeszcze lepiej. Skoro mamy razem pracować, lepiej, aby nie mąciła mi zbytnio  w głowie. Jeśli będzie gruba i brzydka, to łatwiej będzie mi skupić się na robocie.
- Zobaczysz, że na pewno jest jak mówię.
***
Muzeum Sztuki Starożytnych Majów
- Maykel, zaraz wyjdzie Lara Croft. - Przed Maykelem stanął pewien zadyszany facet. - Obczailiśmy ją z Marcem. Pierwsza kobieta, która ukaże się w drzwiach, będzie nią.
- Świetnie. - Maykel przejechał ręką po włosach. Cornelia stała obok, rozglądając się ciekawie.
- Jest! - Blondyn trzepnął Maykela w ramię. - To ona. Na wprost ciebie.
- Yhm. - Maykel podniósł wzrok i znieruchomiał. Wytrzeszczył oczy, chwilowo przestając oddychać. Lecz po chwili powrócił do swojego cwaniackiego uśmieszku: - To niemożliwe. - Wolno przeniósł wzrok na kolegę - To niemożliwe. Szukamy grubej, brzydkiej i w ogóle zakompleksionej kobiety.
- Słucham? - Mężczyzna parsknął śmiechem. - Kto ci powiedział, że Lara  tak wygląda?
Maykel darował sobie odpowiedź, ale spojrzał wymownie na Cornelię. Ta stała zszokowana i z otwartymi ustami patrzyła na Larę  Croft, schodzącą właśnie ze schodów. Maykel wsadził ręce do kieszeni. Stracił już nadzieję, że jego wspólniczka przemówi jeszcze kiedykolwiek w życiu, więc mile się zdziwił, gdy ta skomentowała po chwili:
- Fatalnie dobrane buty. - Wyrzuciła z siebie tę kąśliwą uwagę, aby pokryć własne rozczarowanie. Albo aby sobie ulżyć. Spodziewali się bowiem innej kobiety. Nie wiedzieli jeszcze, czy ta jest ładna, ale że brzydka nie była, to widzieli już z daleka. - W ogóle z włosami też mogłaby coś zrobić. - Maykel spojrzał, jak Cornelia mówiąc to, odruchowo odrzuciła do tyłu swoje lśniące, złociste loki, sięgające pasa.
Zignorował jej uwagi.
- Muszę iść się przywitać - rzekł.
- W ogóle do takiego muzeum, to wypadałoby się jeszcze jakoś ubrać. -Dalej komentowała Cornelia.
- To idę. - Maykel ruszył przed siebie.
- Czekaj, a ja?
- A ty przyjdziesz jak cię zawołam, okey?
- Jasne. Idź już, idź. A ja się trochę tutaj porozglądam.
Maykel oddalił się.
 CDN


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz