Maykel wszedł cicho do mieszkania, odkładając kluczyki na półkę. W progu,
przywitał go prześliczny husky o rudawym odcieniu, machając radośnie ogonem.
- Cześć,
moja ślicznotko. - Maykel kucnął koło psa, drapiąc go za uszami. - Cornelia dała ci jeść,
co, piesku? Chodź, zobaczymy.
Wszedł z
psem do kuchni. Miska była pusta, a Jenna zaskamlała cichutko.
- Ale masz wredną ciotkę – mruknął Maykel, mając Cornelię na myśli. Otworzył lodówkę i nalał psu sporą porcję mleka. Jenna z radością zaczęła pić, rozchlapując trochę na boki. Maykel w osobne miski nasypał jej karmy i dolał wody.
- Ale masz wredną ciotkę – mruknął Maykel, mając Cornelię na myśli. Otworzył lodówkę i nalał psu sporą porcję mleka. Jenna z radością zaczęła pić, rozchlapując trochę na boki. Maykel w osobne miski nasypał jej karmy i dolał wody.
- Wybieraj,
co chcesz - pogłaskał psa po gładziutkim grzbiecie. Udał się do swojego pokoju.
Na jego łóżku, spała sobie smacznie Cornelia, ściskając w ręce pilota.
Na antenie
leciał jakiś głupawy, brazylijski serial, który dziewczyna lubiła oglądać.
Maykel delikatnie wyjął śpiącej kobiecie pilot i wyłączył telewizor. Zdjął
koszulę, rzucając ją na podłogę i szukając spodni do przebrania. Celowo
trzasnął drzwiami od szafy.
Cornelia
otworzyła oczy, ziewając przeciągle.
- O, już
wróciłeś - ucieszyła się. - I jak Lara Croft?
- W
porządku - odparł Maykel, wkładając spodnie. - Dogadaliśmy się we wszystkim,
nie ma problemów. Obiecała nie zwierzać się z niczego tym swoim koleżkom z
dworku. Jutro zaczynamy robotę.
- Czyli
wyjeżdżamy? - Cornelia leniwie naciągnęła kołdrę pod brodę.
- Nie
wiem, to zależy od niej. W końcu, to ona ma znaleźć dla nas ten sztylet, musimy
przystosować się do jej tempa.
- No, tak,
tak. - Cornelia westchnęła dramatycznie i złapała się za głowę. - Mayke... – Zaczęła
przeciągle.
-Co?
- Wiesz... Nie chcę mi się wracać do siebie do domu...
- Wiesz... Nie chcę mi się wracać do siebie do domu...
- To śpij
tu - odparł Maykel krótko.
- Świetnie!
- Cornelia z gracją kotki przetoczyła się na drugi bok, rozsypując złociste loki po poduszce. Po
chwili słychać było cichutkie chrapanie.
- O, nie, złociutka. - Maykel wskoczył pod kołdrę, celowo uderzając kobietę w plecy. Objął ją mocno w pasie. - Może byś zwróciła uwagę, gdy ja wchodzę do łóżka, co? – zaproponował.
- O, nie, złociutka. - Maykel wskoczył pod kołdrę, celowo uderzając kobietę w plecy. Objął ją mocno w pasie. - Może byś zwróciła uwagę, gdy ja wchodzę do łóżka, co? – zaproponował.
Cornelia
zachichotała.
- Won –
mruknęła, nie otwierając oczu. - Jestem zmęczona.
- Ale ja
nie jestem... - Maykel kusząco muskał ustami jej szyję. - Obudź się...
W tym momencie, coś wielkiego wskoczyło na łóżko, przygniatając im nogi.
- Kurde! - Podniosła się Cornelia. - A pójdziesz won! - krzyknęła do Jenny. Pies położył się swym wielkim dupskiem na środku łóżka. Z jego mordy kapało mleko.
W tym momencie, coś wielkiego wskoczyło na łóżko, przygniatając im nogi.
- Kurde! - Podniosła się Cornelia. - A pójdziesz won! - krzyknęła do Jenny. Pies położył się swym wielkim dupskiem na środku łóżka. Z jego mordy kapało mleko.
- No, masz
mi na nią nie wrzeszczeć! - Maykel wydostał się spod psa.
- A ty dokąd?
- A ty dokąd?
- Idę coś
zjeść i wziąć prysznic, zaraz wracam. Mam nadzieję, że będziesz grzeczna.
- Bierz kundla ze sobą. Mayke, on mnie liże! No nie, od ciebie się tego nauczyła!
Maykel roześmiał się.
- Bierz kundla ze sobą. Mayke, on mnie liże! No nie, od ciebie się tego nauczyła!
Maykel roześmiał się.
- Przecież
ja cię nie liżę – powiedział. - A już na pewno nie po ręce. I już na pewno nie,
gdy śpisz.
- Ta, na
pewno. Dowcip w tym, że ja nie wiem, co ty wyprawiasz, gdy śpię!
- Opowiem ci, co wyprawiam, jak wrócę - odpowiedział kusząco Maykel i wyszedł do kuchni. Przygotował sobie coś do jedzenia.
- Opowiem ci, co wyprawiam, jak wrócę - odpowiedział kusząco Maykel i wyszedł do kuchni. Przygotował sobie coś do jedzenia.
Chodząc po kuchni, rozmyślał o kobiecie, z którą dzisiaj rozmawiał. Z
którą będzie pracował. Lara Croft. Te wielkie brązowe oczy, pełne tajemnic. A
jednak miały w sobie ból. Cóż ukrywała ta kobieta? Uśmiechała się, a mimo tego
ból w oczach pozostawał. Jakby był jej nieodłączną częścią.
Co zmuszało tę dziewczynę do ukrywania w sobie takiego smutku? Przeżycia
rodzinne? Nieszczęśliwa miłość? Jakaś życiowa tragedia? Śmierć bliskiej osoby?
Maykel postanowił, że rozwikła tę zagadkę.
Jej charakter... hmm, słyszał, że jest odważna, dzielna, lubi przygody i
ryzyko. Z rozmowy wywnioskował także, że ceni niezależność. Wysoko się ma, to też
było widać.
Dzisiaj była poważna, na pytania odpowiadała inteligentnie, kulturalnie
słuchała, co miał jej do powiedzenia, nigdy nie przerywając. Była też pierwszą
kobietą, która nie próbowała przypodobać się Maykelowi ani z nim flirtować. Na
jego podrywy reagowała tajemniczymi uśmiechami, sama od siebie nie dodając nic.
Nie było żadnego zalotnego chichotu, żadnego poprawiania włosów, wyciągania
lusterek, zerkania na paznokcie, poprawiania makijażu bądź ubrania. Kobiety, z
którymi widywał się Maykel najpierw sto razy poprawiały włosy, zerkały w lusterka na makijaż, a
następnie upewniały się, że ubrania dobrze leżą. Lara zachowywała się
inaczej... pod tym względem równocześnie mógł gadać w barze z kolegą. Nie
przywiązywała zbytniej wagi do wyglądu... Ale...
Maykel opuścił
kuchnię i udał się do łazienki, gdzie wszedł pod prysznic.
Ale te jej piersi... zgrabne ramiona... szczupłe nogi. Natura bogato ją
obdarzyła, a ona zamiast to podkreślić, to ukrywała to, co w niej najlepsze.
Maykel tego nie rozumiał. Czyżby praca archeologa aż tak ją pochłonęła, że nie
miała czasu na nic innego? Że niby nie lubiła się stroić? Która kobieta nie
lubiła ładnie wyglądać?!
Mężczyzna postanowił dowiedzieć się wszystkiego o tej kobiecie. Zaczynała
go interesować. Nie chciał się do tego przyznać, ale w głębi duszy cieszył się,
że jego nowa wspólniczka nie jest gruba, pryszczata ani zakompleksiona.
Wrócił do pokoju. Dwie ślicznotki spały sobie na jego łóżku. Cornelia
przez sen obejmowała psa ręką - normalnie, przy trzeźwych zmysłach, raczej nie odważyłaby
się na taki gest. " Pewnie wyobraża sobie, że to ja." - pomyślał
Maykel, patrząc, jak teraz blondynka wtuliła się w miękki, puchaty kark psa.
Maykel wyciągnął
telefon i wybił pewien numer.
- Cześć,
Lilly - powiedział cicho w słuchawkę. - Śpicie już? Moja gwiazdka też? No
dobrze, to daj mi ją. - Maykel uśmiechnął się ciepło, słysząc inny głos w
słuchawce. – Cześć, kochanie, śpisz już, maleńka? Tak, ja też już kładę się
spać. Dobrze, uściskam Jennę, ona też za tobą tęskni. Nie ma jej kto głaskać,
gdy ja jestem w pracy. Ja też tęsknię. Niedługo się zobaczymy, śpij dobrze,
maleńka. - Odłożył słuchawkę. – No, Jenna, mała zamiana, teraz moja kolejka. -
Odepchnął psa na brzeg łóżka, a sam zajął jego miejsce.
Zasypiając, pozwolił, by leżąca obok niego kobieta, objęła go ramionami i
z westchnieniem radości wtuliła twarz w jego szyję.
CDN
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz