sobota, 6 lipca 2013

Rozdział 9 - Ekipa policyjna

Gdy nazajutrz dolecieli na miejsce, okazało się, że hotel mają już zarezerwowany.
- Nie ma to jak zgrana ekipa! Wszyscy będziemy mieszkać w jednym hotelu, obok siebie! - Cieszyła się Cornelia.
Maykel upinał Jennę na smycz.
- Wszyscy? - zagadnęła go Lara.
- Tak. Przybędzie nam trochę towarzystwa, Laro.  My…  - Wskazał na siebie i Cornelię. - Pracujemy w grupie. Poznasz całą naszą ekipę.
Doszli do hotelu. Bardzo luksusowy, ze wszystkimi możliwymi bajerami. Powitała ich w progu kobieta w średnim wieku, ubrana w obcisły, czarny kostium. Miała krótkie, rude włosy sięgające ramion i duże, okrągłe oczy w błękitnym odcieniu.
- Jesteście w końcu! Maykel! - rzuciła się radośnie w stronę Maykela. Uścisnęli się serdecznie. Następnie, kobieta wymieniła równie serdeczny uścisk z Cornelią.
Na koniec, Maykel podszedł z nią do Lary.
- To nasza archeolog. - Przedstawił Croft. - Dzięki niej znajdziemy sztylet. Laro, to moja siostra, Lilly.
Lilly uścisnęła Larę, jakby ją również znała od lat.
- Witaj , moja droga. Jak leci? - spytała miło.
- Dziękuję, bardzo dobrze. - odparła Lara zgodnie z prawdą, a następnie  wskazała na Maykela. - Pracujecie razem? – spytała, lekko zaskoczona.
- No! - Lilly wybuchnęła śmiechem. - Taki dziwny zbieg okoliczności!
- To ona zmałpowała po mnie kryminalne zainteresowania - odciął jej Maykel, śmiejąc się również.
- Ta, akurat! To ty poszedłeś w moje ślady! - wykłócała się radośnie Lilly. - Chodźcie do pokoju, wszystkie formalności juz załatwiłam.
Idąc zaludnionymi korytarzami, Lilly non stop wykłócała się z bratem. "Zalety rodzeństwa." - myślała Lara wesoło. Już polubiła Lilly. Chociażby ze względu na to, że była ona siostrą Maykela... mogła być tak blisko niego i nikt nie zwracał na nich uwagi.
Zazdrościła jej, krzycząc na siebie w myślach, że nic nie czuje do Maykela. Nic. Kompletnie nic. "Rozumiesz Croft?!! Nic nie czujesz do Maykela!!! Jasne?! Nic! A to, że on ci się podoba, to już swoją drogą!". 
Doszli w końcu do pokoju 210.
- Tu mieszkamy tylko ja, Cornelia i Lara - wyjaśniła Lilly, pomijając niezadowolone pomruki Maykela. – Ale obecnie są tu wszyscy. - Dodała zadowolona i otworzyła drzwi.
Weszli do środka. Tu było wesoło... czterech facetów zażarcie grało w karty na pieniądze.
- Szlag  by to trafił! - jeden rzucił kartami o stół. - Ty popieprzony oszuście! - zawołał do drugiego.
- Svenku, spokojnie! - zawołała Cornelia.
Na ich widok, zabrzmiały w pokoju radosne okrzyki. Cornelia rzuciła się w ramiona każdemu mężczyźnie, a Lilly przyłączyła się do gry, siadając jakiemuś facetowi na kolanach.
- To moja ekipa, Laro. - Maykel odezwał się do Lary, patrząc na nią. - Znaczy się, nie taka całkiem moja, bo...

- Bo ja tu rządzę. - Wtrącił się do rozmowy jasnowłosy facet, który od chwili ich wejścia tutaj, nieprzyjemnie patrzył na Larę. - Jestem Marc Miller, sprawuję tu władzę szefa. – Przedstawił się.
- Lara Croft, miło mi – kłamiąc, Lara uścisnęła dłoń mężczyźnie. Bo wcale nie było jej miło. Marc nie robił dobrego wrażenia. Był jakiś obcy, dziki. Miał czarne oczy, patrzące złośliwie i cynicznie. Zero przyjaznego nastawienia.
- Proszę odnaleźć ten sztylet, pani archeolog. Zależy nam na nim – odezwał się chłodno.
- Zrobię to – odrzekła Lara, tym samym tonem.
Marc wyszedł z pokoju.
- Miller? Czy to nie jest... - zająknęła się kobieta.
- Tak, jest, to brat zabitego Normana Millera. - Pokiwał głową Maykel. - Przejął po zmarłym bracie stanowisko naszego szefa. Teraz widzisz, dlaczego tak szybko działamy – dodał. – Marc spieszy się, by pomścić śmierć brata.
- Tak, teraz rozumiem. - Lara głębiej weszła do pokoju.
- Łooo, my się jeszcze z panią nie znamy, jestem Sven. - Sympatyczny blondyn podał jej rękę. - Słyszałem od Cornelii, że umie pani zrobić mostek na stojąco, to prawda?
Lara roześmiała się.
- Prawda - odparła.
- Kiedyś mi pani pokaże, co nie?
- Oczywiście! - Dalej śmiała się kobieta.
- No i mi koniecznie też! - Facet obejmujący Lilly, wyciągnął przed siebie rękę - Rob. A moją żonę pani już zna?
- Jasne. - Lara uśmiechnęła się ciepło do Lilly, siedzącej mężowi na kolanach.
- No i Will. - Will uścisnął dłoń Lary. - Fajnie, że pani z nami  współpracuje, miło nam.
- Mi też jest bardzo miło - odparła Lara szczerze.
Cała ekipa wydawała jej się przyjemna i wesoła. Wszyscy byli w typie Maykela. No, z wyjątkiem Marca.
"Kto wie?” - myślała kobieta, biorąc prysznic po podróży. – „Może praca w zespole i mi przypadnie do gustu?".
Spadła ostatnia na kolejkę do łazienki, dlatego jako ostatnia z trzech kobiet, pojawiła się w salonie. Z radością stwierdziła, że znowu odwiedzili je panowie, aby w kobiecym towarzystwie pograć w karty.
Propozycja Roba, aby z dziewczynami pograli w pokera rozbieranego, nie przyjęła się , ku niezadowoleniu facetów. Sven wyleciał z gry, przegrał co do grosza, dlatego teraz siedział przed                   telewizorem, ściskając się z Cornelią. 
Rob zawzięcie kłócił się, grając z Willem i trzymając Lilly na kolanach. Maykel sam siedział na sofie. Na widok Lary, uśmiechnął się przeuroczo. Kobieta bez chwili wahania przemierzyła pokój i usiadła obok niego.
- Nie grasz? - spytała, patrząc mu w oczy.
- Nie lubię hazardu – odparł. – Za bardzo wciąga.
Ujął jej rękę, przyglądając się niewielkiej bliźnie na nadgarstku.
- Pamiątka, po poczwarce z Egiptu - wyjaśniła Lara, gdy Maykel spojrzał na nią pytająco. Uśmiechnęli się do siebie.
- Jesteś zmęczona - stwierdził Maykel, drugi raz odkąd się znali, głaskając ją po policzku. - Odpocznij. Jutro ciężki dzień.
- Masz rację. - To mówiąc, Lara oparła głowę na jego ramieniu.
Mężczyzna podniósł ją za łokcie, umieszczając jej ciało wygodniej na swoim.
Lara odnalazła się w tej pozycji, przytulając twarz do jego szyi. Maykel odruchowo zaczął gładzić jej plecy wolnymi, posuwistymi ruchami. Lara stwierdziła z przerażeniem, że czerpie przyjemność z dotyku Maykela. Przymknęła oczy. Bardzo się zdziwiła, gdy myśli, że robi to Kurtis, nie przyniosły jej zadowolenia.

Powoli zasypiała w ramionach tego mężczyzny, do którego zaczynał tlić się w jej sercu płomyk nadziei. Była to pierwsza zapowiedź gorącego uczucia.
CDN

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz