Gdy nazajutrz dolecieli na miejsce, okazało się, że hotel mają już
zarezerwowany.
- Nie ma to jak zgrana ekipa! Wszyscy będziemy mieszkać w jednym hotelu, obok siebie! - Cieszyła się Cornelia.
- Nie ma to jak zgrana ekipa! Wszyscy będziemy mieszkać w jednym hotelu, obok siebie! - Cieszyła się Cornelia.
Maykel
upinał Jennę na smycz.
- Wszyscy?
- zagadnęła go Lara.
- Tak.
Przybędzie nam trochę towarzystwa, Laro. My… - Wskazał na siebie i Cornelię. - Pracujemy w
grupie. Poznasz całą naszą ekipę.
Doszli do hotelu. Bardzo luksusowy, ze wszystkimi możliwymi bajerami.
Powitała ich w progu kobieta w średnim wieku, ubrana w obcisły, czarny kostium.
Miała krótkie, rude włosy sięgające ramion i duże, okrągłe oczy w błękitnym odcieniu.
-
Jesteście w końcu! Maykel! - rzuciła się radośnie w stronę Maykela. Uścisnęli
się serdecznie. Następnie, kobieta wymieniła równie serdeczny uścisk z
Cornelią.
Na koniec,
Maykel podszedł z nią do Lary.
- To nasza
archeolog. - Przedstawił Croft. - Dzięki niej znajdziemy sztylet. Laro, to moja
siostra, Lilly.
Lilly
uścisnęła Larę, jakby ją również znała od lat.
- Witaj ,
moja droga. Jak leci? - spytała miło.
-
Dziękuję, bardzo dobrze. - odparła Lara zgodnie z prawdą, a następnie wskazała na Maykela. - Pracujecie razem? –
spytała, lekko zaskoczona.
- No! -
Lilly wybuchnęła śmiechem. - Taki dziwny zbieg okoliczności!
- To ona zmałpowała po mnie kryminalne zainteresowania - odciął jej Maykel, śmiejąc się również.
- To ona zmałpowała po mnie kryminalne zainteresowania - odciął jej Maykel, śmiejąc się również.
- Ta,
akurat! To ty poszedłeś w moje ślady! - wykłócała się radośnie Lilly. - Chodźcie do pokoju, wszystkie
formalności juz załatwiłam.
Idąc zaludnionymi
korytarzami, Lilly non stop wykłócała się z bratem. "Zalety rodzeństwa."
- myślała Lara wesoło. Już polubiła Lilly. Chociażby ze względu na to, że była ona
siostrą Maykela... mogła być tak blisko niego i nikt nie zwracał na nich uwagi.
Zazdrościła jej, krzycząc na siebie w myślach, że nic nie czuje do
Maykela. Nic. Kompletnie nic. "Rozumiesz Croft?!! Nic nie czujesz do
Maykela!!! Jasne?! Nic! A to, że on ci się podoba, to już swoją
drogą!".
Doszli w
końcu do pokoju 210.
- Tu
mieszkamy tylko ja, Cornelia i Lara - wyjaśniła Lilly, pomijając niezadowolone
pomruki Maykela. – Ale obecnie są tu wszyscy. - Dodała zadowolona i otworzyła
drzwi.
Weszli do środka. Tu było wesoło... czterech facetów zażarcie grało w
karty na pieniądze.
- Szlag
by to trafił! - jeden rzucił kartami o stół. - Ty popieprzony oszuście! - zawołał
do drugiego.
- Svenku,
spokojnie! - zawołała Cornelia.
Na ich widok, zabrzmiały w pokoju radosne okrzyki. Cornelia rzuciła się w
ramiona każdemu mężczyźnie, a Lilly przyłączyła się do gry, siadając jakiemuś
facetowi na kolanach.
- To moja
ekipa, Laro. - Maykel odezwał się do Lary, patrząc na nią. - Znaczy się, nie taka
całkiem moja, bo...
- Bo ja tu rządzę. - Wtrącił się do rozmowy jasnowłosy facet, który od chwili ich wejścia tutaj, nieprzyjemnie patrzył na Larę. - Jestem Marc Miller, sprawuję tu władzę szefa. – Przedstawił się.
- Lara
Croft, miło mi – kłamiąc, Lara uścisnęła dłoń mężczyźnie. Bo wcale nie było jej
miło. Marc nie robił dobrego wrażenia. Był jakiś obcy, dziki. Miał czarne oczy,
patrzące złośliwie i cynicznie. Zero przyjaznego nastawienia.
- Proszę odnaleźć ten sztylet, pani archeolog. Zależy nam na nim – odezwał się chłodno.
- Proszę odnaleźć ten sztylet, pani archeolog. Zależy nam na nim – odezwał się chłodno.
- Zrobię
to – odrzekła Lara, tym samym tonem.
Marc
wyszedł z pokoju.
- Miller?
Czy to nie jest... - zająknęła się kobieta.
- Tak,
jest, to brat zabitego Normana Millera. - Pokiwał głową Maykel. - Przejął po zmarłym
bracie stanowisko naszego szefa. Teraz widzisz, dlaczego tak szybko działamy –
dodał. – Marc spieszy się, by pomścić śmierć brata.
- Tak,
teraz rozumiem. - Lara głębiej weszła do pokoju.
- Łooo, my
się jeszcze z panią nie znamy, jestem Sven. - Sympatyczny blondyn podał jej
rękę. - Słyszałem od Cornelii, że umie pani zrobić mostek na stojąco, to
prawda?
Lara
roześmiała się.
- Prawda -
odparła.
- Kiedyś
mi pani pokaże, co nie?
-
Oczywiście! - Dalej śmiała się kobieta.
- No i mi
koniecznie też! - Facet obejmujący Lilly, wyciągnął przed siebie rękę - Rob. A
moją żonę pani już zna?
- Jasne. -
Lara uśmiechnęła się ciepło do Lilly, siedzącej mężowi na kolanach.
- No i
Will. - Will uścisnął dłoń Lary. - Fajnie, że pani z nami współpracuje, miło nam.
- Mi też
jest bardzo miło - odparła Lara szczerze.
Cała ekipa wydawała jej się przyjemna i wesoła. Wszyscy byli w typie
Maykela. No, z wyjątkiem Marca.
"Kto
wie?” - myślała kobieta, biorąc prysznic po podróży. – „Może praca w zespole i
mi przypadnie do gustu?".
Spadła ostatnia na kolejkę do łazienki, dlatego jako ostatnia z trzech
kobiet, pojawiła się w salonie. Z radością stwierdziła, że znowu odwiedzili je
panowie, aby w kobiecym towarzystwie pograć w karty.
Propozycja Roba, aby z dziewczynami pograli w pokera rozbieranego, nie
przyjęła się , ku niezadowoleniu facetów. Sven wyleciał z gry, przegrał co do
grosza, dlatego teraz siedział przed telewizorem, ściskając się z
Cornelią.
Rob zawzięcie kłócił się, grając z Willem i trzymając Lilly na kolanach.
Maykel sam siedział na sofie. Na widok Lary, uśmiechnął się przeuroczo.
Kobieta bez chwili wahania przemierzyła pokój i usiadła obok niego.
- Nie grasz? - spytała, patrząc mu w oczy.
- Nie grasz? - spytała, patrząc mu w oczy.
- Nie
lubię hazardu – odparł. – Za bardzo wciąga.
Ujął jej
rękę, przyglądając się niewielkiej bliźnie na nadgarstku.
- Pamiątka,
po poczwarce z Egiptu - wyjaśniła Lara, gdy Maykel spojrzał na nią pytająco.
Uśmiechnęli się do siebie.
- Jesteś
zmęczona - stwierdził Maykel, drugi raz odkąd się znali, głaskając ją po
policzku. - Odpocznij. Jutro ciężki dzień.
- Masz
rację. - To mówiąc, Lara oparła głowę na jego ramieniu.
Mężczyzna podniósł ją za łokcie, umieszczając jej ciało wygodniej na swoim.
Mężczyzna podniósł ją za łokcie, umieszczając jej ciało wygodniej na swoim.
Lara odnalazła się w tej pozycji, przytulając twarz do jego szyi. Maykel
odruchowo zaczął gładzić jej plecy wolnymi, posuwistymi ruchami. Lara
stwierdziła z przerażeniem, że czerpie przyjemność z dotyku Maykela. Przymknęła
oczy. Bardzo się zdziwiła, gdy myśli, że robi to Kurtis, nie przyniosły jej
zadowolenia.
Powoli zasypiała w ramionach tego mężczyzny, do którego zaczynał tlić się
w jej sercu płomyk nadziei. Była to pierwsza zapowiedź gorącego uczucia.
CDN
CDN
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz